Talencie broń się mądrze
Współczesny futbol rządzi się swoimi prawami. A dokładnie to kasa nim steruje, powiedzmy sobie wprost. Piłkarze już od dawna nie są tylko sportowcami czy herosami dzieciaków, ale stali się, na wzór amerykańskich koszykarzy czy bejsbolistów, towarem marketingowym, a na takim produkcie trzepie się kabzę i już. Co na to sportowcy? Im w to graj bo portfele stają się zasobniejsze. Tyle że presja związana z byciem najlepszym też ma swoją cenę.
Strzelasz gole? Mijasz przeciwników jak Alberto Tomba tyczki na stoku? Walczysz z rywalem do ostatniej kropli krwi jak gladiator? W takim razie jesteś kochany, twoje nazwisko, wplątane w pieśni, słyszysz na trybunie ultras i każdy chce przybić z tobą piątkę, czy zrobić zdjęcie i wrzucić na Facebooka.
Wystarczy jednak, że taka „gwiazdka” zabaluje o jednego „shota” za daleko, marnie zaprezentuje się na boisku i zmarnuje kilka okazji lub zawali gola, a kibice w jedną chwilę zamieniają żywot dopiero co herosa w koszmar i spychają go w czarną otchłań.
Słynny szkoleniowiec „The Reds” Bill Shankly mawiał: – Jesteś tak dobry jak twój ostatni mecz. I tak właśnie kibice oceniają piłkarzy, którzy nie potrafią do końca zaskarbić ich serc. Oczywiście, są wyjątki jak Raul Gonzalez czy Francesco Totti, którzy w swoich klubach zaczarowali fanów oddaniem, poświęceniem i nikt szczególnie nie zważał na ich słabsze występy, które zdarzały się od wielkiego dzwonu. Jednak to tylko wyjątki - wspomniani zawodnicy są ikonami i przedstawicielami kibiców na murawie i w strukturach klubu. Oni legitymują się bezkresnym immunitetem.
Presja nałożona na współczesne gwiazdy jest zatem olbrzymia. Wzrok kibiców na sobie czują również Leo Messi czy Cristiano Ronaldo. Nie inaczej jest z obecnie najlepszym brazylijskim zawodnikiem Neymarem.
22-letni napastnik FC Barcelona na tych mistrzostwach nie zawodzi. I dobrze, bo oczekiwania związane z jego osobą były i są przeogromne. Tzw. „Neymarketing” sięgnął zenitu. Pełno go w tabloidach, telewizji, Internecie, a już niedługo pewnie, podobnie jak Krzysiek Ibisz, wyskoczy z lodówki.
Obok zachwytów nad jego grą słyszymy o nieprawidłowościach związanych z transferem do stolicy Katalonii. Często przypomina się o jego wybuchowym temperamencie, który eksplodował przed kilkoma laty, gdy trener wyznaczył innego zawodnika do wykonania rzutu karnego (wcześniej pięciu nie wykorzystał), a Neymar publicznie się obraził i swoją frustrację zademonstrował publicznie na trawie co drużynie nie wyszło na dobre. Zwymyślał szkoleniowca Dorivala Juniora, za co klub nałożył na niego karę finansową, a dodatkowo trener zdecydował o usunięciu z drużyny. Tego już włodarze Santosu nie wytrzymali i opiekuna drużyny wyrzucili.
Teraz jednak Neymar staje się uosobieniem sukcesu Canarinhos. W spotkaniu z Kamerunem strzelił dwa gole i z czterema na koncie prowadzi w klasyfikacji strzelców. W 53 meczach kadry strzelił 35 goli i zaliczył 20 asyst! Plasuje się na piątym miejscu w klasyfikacji najlepszych brazylijskich strzelców wszech czasów za takimi gwiazdami, jak Pele (77 goli), Zico (66), Ronaldo (62) czy Romario (55). Kwestią czasu jest tylko kiedy zostanie tym pierwszym.
Przed młodym snajperem jeszcze wiele lat kariery i, jeśli dalej będzie tak odporny na presję i oczekiwania wobec niego, ma szansę osiągnąć sukces na miarę Messiego czy Ronaldo. Aby tak się stało, musi jeszcze dać z siebie więcej w Barcelonie oraz nie zagubić się gdzieś po drodze.
Życie gwiazdora nierozerwalnie związane jest z pokusami, które zastawiają pułapki na młodych i utalentowanych zawodników. Do Brazylijczyka z zewsząd płyną pochwały, ochy i achy. Klepie się go po w sumie wątłych barkach bez opamiętania, ale te reakcje ze szczerością nie mają zazwyczaj wiele wspólnego. Tylko zatem od Neymara zależy, którą ścieżką podąży i czy nie pobłądzi w jakichś chaszczach. Musi być mądrym facetem i tyle. Podwójna garda przed pokusami niech urośnie do rangi obowiązku.
Tomasz Pazdyk
Komentarze