Koszmary wracają
Nie ma już praktycznie na mundialu Bośni i Hercegowiny. Mały kraj przegrał z ponad stumilionową populacyjnie Nigerią 0:1 i kolejny mecz może traktować w wymiarze towarzyskim. BiH przegrała 0:1 choć powinna prowadzić 1:0 za sprawą i zasługą Edina Dżeko. Ten wyśmienity piłkarz został okradziony przez sędziego, który w przeciwieństwie do wszystkich innych na ziemi dostrzegł spalonego. Nieudolny i egocentryczny (nie)sprawiedliwy nawet nie konsultował się z bocznym tylko zadecydował co postanowił. Tylko przez litość nie będę przypominał jego nazwiska, bo nie jest godne zapamiętania i przytaczania. Coś jednak jest zastanawiającego w poczynaniach arbitrów w Brazylii. Mamy niemal do czynienia z krucjatą przeciwko krajom byłej Jugosławii. Najpierw Chorwacja nie faulowała Freda, a okazało się, że faulowała, a teraz Dżeko gola zdobył, ale okazało się, że mu się tak tylko wydawało. Wychodzi na to, że do Brazylii powoli powracają koszmary uzbrojone w chorągiewki i gwizdki. I robią z tych przedmiotów niepotrzebny użytek. Wyrazy współczucia dla pokrzywdzonych.
Nie udało się Ghanie co udało Nigerii. Ghańczycy prowadzili sensacyjnie z Niemcami 2:1 i pewnie prowadziliby wyżej gdyby nie gra egoistyczna do bólu. Prowadzenie z ludźmi Loewa jedną bramką pół godziny przed końcem meczu nie daje gwarancji sukcesu żadnej, a prowadzenie później nie podwyższone prowadzi nieuchronnie do straty punktów. Klasa, Klose, salto, remis. A mogło być znacznie ciekawiej, bo Ghana na pewno zespołem gorszym nie była. Mogła przejść do historii, natomiast tego remisu za kilkanaście lat nikt nie będzie wspominał.
Współczujący Tomasz Pazdyk
Komentarze