Żaby pogryzły ser
Na taki wieczór warto poczekać. I nie tylko dlatego, że mogliśmy zobaczyć siedem bramek, bo na dobrą sprawę powinno być ich dziewięć. Ale Benzema – na tym turnieju gracz doprawdy doskonały – spartolił rzut karny, a później o ułamek sekundy strzelił za późno i niezbyt rozgarnięty arbiter nie poczekał aż piłka wpadnie do bramki tylko pobawił się gwizdkiem. Gola nie uznał, za co dobroduszny Karim nie miał do niego większych pretensji. Trochę mnie to dziwi, bo ja bym takiego pospiesznego arbitra po prostu utłukł.
Na razie to jednak Francja utłukła Szwajcarię, ale w końcówce – podobnie jak Karim – wykazała się dobrodusznością, tyle że zbiorową i pozwoliła Helwetom uratować twarz i honor, bo na dobrą sprawę, wczoraj wieczorem grano bardziej w hokeja niż w futbol. Tylko że dla Szwajcarii trawa była za śliska, a dla Francji w sam raz. Tak czy owak zobaczyliśmy kawałek fantastycznej piłki, a w dodatku z ludzką twarzą i odruchami. Tyle tylko, że naruszona została szwajcarska neutralność.
Dla Włochów nie było za ślisko, za to z pewnością za gorąco, bo podczas zasłużenie przegranego meczu z Kostaryką przypominali garniec przegotowanego spaghetti i bez przyprawy nijakiej. Przegrała Italia ten mecz z kretesem i nie spowodowała odruchu współczucia dla niej u nikogo. Bo Kostaryka zaprezentowała się już po raz drugi według zasady BIJ MISTRZA. By połechtać polskie ambicje dodam jeszcze że ten slogan wymyślono właśnie w Polsce, choć na meczu bokserskim a nie piłkarskim. Wtedy legendarny polski bokser Leszek Drogosz zwany Czarodziejem Ringu dał się rzucić na deski przez nikogo nieznanego Guzińskiego. Czarodziej walkę wygrał, ale poklasku nie zdobył. Guziński pozostał anonimowy. Kostaryka anonimowa już nie jest.
Neutralny Tomasz Pazdyk
Komentarze